Strefa wiedzy
Szybko przybywa bankrutujących konsumentów. Wielu było już notowanych
W ciągu zaledwie 1,5 roku w Polsce ogłoszono bankructwo około 4,5 tysiąca osób. To efekt zmian w prawie i bardziej dostępnej upadłości konsumenckiej. Co ciekawe, na sześć miesięcy przed ogłoszeniem upadłości ponad 40 procent konsumentów było już notowanych w Krajowym Rejestrze Długów. Ich zadłużenie przekraczało wówczas 45 milionów złotych. Najmłodszy miał 22 lata, najstarszy 85.
Od początku stycznia 2015 roku do końca lipca 2016 roku w Polsce ogłoszono upadłość 4439 konsumentów. Jak wynika z badania przeprowadzonego przez Krajowy Rejestr Długów Biuro Informacji Gospodarczej, aż 1787 z nich pół roku przed ogłoszeniem upadłości znajdowało się w bazie danych KRD. Mieli oni wtedy 4333 niezapłacone zobowiązania na łączną kwotę 45,41 miliona złotych.
- Przed kilkoma tygodniami robiliśmy podobne badanie dotyczące upadłości firm. Wnioski, w obu przypadkach, są bardzo zbliżone. Bankructwo – niezależnie od tego, czy mówimy o firmie, czy o konsumencie – nigdy nie przychodzi nagle. Jest to długotrwały, często wieloletni, proces. Jego symptomy pojawiają się dużo wcześniej. Jednym z nich jest rosnąca liczba niezapłaconych w terminie zobowiązań, skutkująca negatywnym wpisem lub wpisami do KRD – podkreśla Adam Łącki, prezes Zarządu Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej SA.
12 miesięcy przed ogłoszeniem upadłości, w Krajowym Rejestrze Długów notowanych było 35,5 procent przyszłych bankrutów-konsumentów. 6 miesięcy później ten odsetek przekraczał już 40 procent. Na trzy miesiące przed ogłoszeniem decyzji sądu sięgał niemal 45 procent. Ich zadłużenie notowane w KRD BIG wzrosło w tym czasie z około 34 milionów do ponad 55 milionów złotych. Średni dług zwiększył się natomiast z niespełna 21,6 do 28,2 tysiąca złotych.
Mężczyźni i kobiety, młodsi i starsi…
Największa liczba konsumentów, którzy przed ogłoszeniem upadłości byli notowani jako dłużnicy w Krajowym Rejestrze Długów Biurze Informacji Gospodarczej mieszka w województwie mazowieckim (394), śląskim (208), kujawsko-pomorskim (174) oraz wielkopolskim (171). Z tych czterech województw pochodzi około połowa osób, które pół roku przed opublikowaniem informacji o bankructwie miały długi notowane w KRD.
Co ciekawe, w tym gronie minimalnie przeważa płeć piękna. Relacja kobiet do mężczyzn to 52 do 48. Łączny dług pań to 23,96 miliona złotych. Całkowite zadłużenie panów to natomiast 21,44 miliona złotych. Wśród osób, które na pół roku przed ogłoszeniem upadłości, posiadały długi zarejestrowane w Krajowym Rejestrze Długów, najwięcej było 40-latków (468) oraz 30-latków (437). Najmłodsi przyszli bankruci notowani wcześniej w KRD mieli po 22 lata. Najstarszy liczył sobie aż 85 lat.
Liczba wierzycieli również rośnie
Wraz ze zbliżającą się upadłością w bazach danych Krajowego Rejestru Długów rośnie nie tylko liczba dłużników. W tym czasie zwiększa się również liczba wierzycieli. 12 miesięcy przed ogłoszeniem upadłości konsumenckiej, przyszli bankruci notowani w KRD mieli 211 wierzycieli, 6 miesięcy później było ich 240, a na trzy miesiące przed ogłoszeniem bankructwa ich liczba sięgała już 264.
Dłużników-konsumentów, którzy ogłosili upadłość, wpisywała najczęściej do Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej branża finansowa (przede wszystkim banki i firmy pożyczkowe) oraz wierzyciele wtórni (firmy windykacyjne i fundusze sekurytyzacyjne skupujące długi). Dwie wymienione kategorie wierzycieli odpowiadają za blisko połowę takich wpisów. Następne w kolejności są spółdzielnie mieszkaniowe (14 procent) oraz gminy alimentacyjne (13 procent).
Udział sektora finansowego i wierzycieli wtórnych jest jeszcze większy, jeśli pod uwagę, zamiast liczby wierzycieli, weźmiemy kwotę zadłużenia wobec nich. 88 procent wartości długów przyszłych bankrutów, które zostały dopisane do Krajowego Rejestru Długów, to zobowiązania tylko wobec instytucji finansowych i windykatorów. Wartościowy udział zadłużenia wobec spółdzielni mieszkaniowych, czy gmin alimentacyjnych kurczy się do odpowiednio 1,5 oraz 1,1 procent.
Upadłości konsumenckich będzie przybywać
Instytucja upadłości konsumenckiej powstała w 2009 roku, jednak skomplikowane przepisy i trudne do spełnienia wymagania skutkowały tym, że prywatnych bankructw ogłaszanych było bardzo mało. Sytuacja zmieniła się dopiero z początkiem 2015 roku, czyli po znowelizowaniu przepisów. Mniej restrykcyjne wymogi, łatwiejsza procedura i niższe koszty sprawiły, że popularność upadłości konsumenckiej rośnie z miesiąca na miesiąc.
- Niemal 4,5 tysiąca bankructw konsumentów w ciągu zaledwie 19 miesięcy obowiązywania zmienionych przepisów oznacza, że średnio w miesiącu ogłaszana była upadłość ponad 230 osób. W ostatnich miesiącach zdarzało się, że liczba ta przekraczała nawet 400 osób. Te dane nie pozostawiają złudzeń. Upadłości konsumenckich w najbliższym czasie wciąż będzie szybko przybywać – uważa Adam Łącki, prezes Krajowego Rejestru Długów.
Z punktu widzenia dłużnika-konsumenta upadłość oznacza nowe otwarcie w jego finansach osobistych. Bardzo często jest to dla niego jedyna szansa na powrót do normalnego życia. Niestety, w większości wypadków oznacza to jednocześnie, że wierzyciele zostają z pustymi, bądź niemal pustymi rękami. Dlatego właśnie kluczowe jest sprawdzanie swoich klientów, nie tylko firm, ale również konsumentów.
- Weryfikacja klienta przed podpisaniem umowy pozwala uniknąć wielu problemów, w tym również tych związanych z potencjalną upadłością dłużnika. Jeśli jednak umowę już zawarliśmy, a później pojawiły się kłopoty z wypłacalnością klienta, kluczowa staje się szybkość reakcji. Im dłużej zwlekamy, tym trudniej odzyskać pieniądze. Spłacalność zobowiązań, opóźnionych nie dłużej niż 3 miesiące sięga 72 procent. W przypadku ponad rocznego przeterminowania wynosi już zaledwie 26 procent – podsumowuje Jakub Kostecki, prezes Zarządu Kaczmarski Inkasso.
- Przed kilkoma tygodniami robiliśmy podobne badanie dotyczące upadłości firm. Wnioski, w obu przypadkach, są bardzo zbliżone. Bankructwo – niezależnie od tego, czy mówimy o firmie, czy o konsumencie – nigdy nie przychodzi nagle. Jest to długotrwały, często wieloletni, proces. Jego symptomy pojawiają się dużo wcześniej. Jednym z nich jest rosnąca liczba niezapłaconych w terminie zobowiązań, skutkująca negatywnym wpisem lub wpisami do KRD – podkreśla Adam Łącki, prezes Zarządu Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej SA.
12 miesięcy przed ogłoszeniem upadłości, w Krajowym Rejestrze Długów notowanych było 35,5 procent przyszłych bankrutów-konsumentów. 6 miesięcy później ten odsetek przekraczał już 40 procent. Na trzy miesiące przed ogłoszeniem decyzji sądu sięgał niemal 45 procent. Ich zadłużenie notowane w KRD BIG wzrosło w tym czasie z około 34 milionów do ponad 55 milionów złotych. Średni dług zwiększył się natomiast z niespełna 21,6 do 28,2 tysiąca złotych.
Mężczyźni i kobiety, młodsi i starsi…
Największa liczba konsumentów, którzy przed ogłoszeniem upadłości byli notowani jako dłużnicy w Krajowym Rejestrze Długów Biurze Informacji Gospodarczej mieszka w województwie mazowieckim (394), śląskim (208), kujawsko-pomorskim (174) oraz wielkopolskim (171). Z tych czterech województw pochodzi około połowa osób, które pół roku przed opublikowaniem informacji o bankructwie miały długi notowane w KRD.
Co ciekawe, w tym gronie minimalnie przeważa płeć piękna. Relacja kobiet do mężczyzn to 52 do 48. Łączny dług pań to 23,96 miliona złotych. Całkowite zadłużenie panów to natomiast 21,44 miliona złotych. Wśród osób, które na pół roku przed ogłoszeniem upadłości, posiadały długi zarejestrowane w Krajowym Rejestrze Długów, najwięcej było 40-latków (468) oraz 30-latków (437). Najmłodsi przyszli bankruci notowani wcześniej w KRD mieli po 22 lata. Najstarszy liczył sobie aż 85 lat.
Liczba wierzycieli również rośnie
Wraz ze zbliżającą się upadłością w bazach danych Krajowego Rejestru Długów rośnie nie tylko liczba dłużników. W tym czasie zwiększa się również liczba wierzycieli. 12 miesięcy przed ogłoszeniem upadłości konsumenckiej, przyszli bankruci notowani w KRD mieli 211 wierzycieli, 6 miesięcy później było ich 240, a na trzy miesiące przed ogłoszeniem bankructwa ich liczba sięgała już 264.
Dłużników-konsumentów, którzy ogłosili upadłość, wpisywała najczęściej do Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej branża finansowa (przede wszystkim banki i firmy pożyczkowe) oraz wierzyciele wtórni (firmy windykacyjne i fundusze sekurytyzacyjne skupujące długi). Dwie wymienione kategorie wierzycieli odpowiadają za blisko połowę takich wpisów. Następne w kolejności są spółdzielnie mieszkaniowe (14 procent) oraz gminy alimentacyjne (13 procent).
Udział sektora finansowego i wierzycieli wtórnych jest jeszcze większy, jeśli pod uwagę, zamiast liczby wierzycieli, weźmiemy kwotę zadłużenia wobec nich. 88 procent wartości długów przyszłych bankrutów, które zostały dopisane do Krajowego Rejestru Długów, to zobowiązania tylko wobec instytucji finansowych i windykatorów. Wartościowy udział zadłużenia wobec spółdzielni mieszkaniowych, czy gmin alimentacyjnych kurczy się do odpowiednio 1,5 oraz 1,1 procent.
Upadłości konsumenckich będzie przybywać
Instytucja upadłości konsumenckiej powstała w 2009 roku, jednak skomplikowane przepisy i trudne do spełnienia wymagania skutkowały tym, że prywatnych bankructw ogłaszanych było bardzo mało. Sytuacja zmieniła się dopiero z początkiem 2015 roku, czyli po znowelizowaniu przepisów. Mniej restrykcyjne wymogi, łatwiejsza procedura i niższe koszty sprawiły, że popularność upadłości konsumenckiej rośnie z miesiąca na miesiąc.
- Niemal 4,5 tysiąca bankructw konsumentów w ciągu zaledwie 19 miesięcy obowiązywania zmienionych przepisów oznacza, że średnio w miesiącu ogłaszana była upadłość ponad 230 osób. W ostatnich miesiącach zdarzało się, że liczba ta przekraczała nawet 400 osób. Te dane nie pozostawiają złudzeń. Upadłości konsumenckich w najbliższym czasie wciąż będzie szybko przybywać – uważa Adam Łącki, prezes Krajowego Rejestru Długów.
Z punktu widzenia dłużnika-konsumenta upadłość oznacza nowe otwarcie w jego finansach osobistych. Bardzo często jest to dla niego jedyna szansa na powrót do normalnego życia. Niestety, w większości wypadków oznacza to jednocześnie, że wierzyciele zostają z pustymi, bądź niemal pustymi rękami. Dlatego właśnie kluczowe jest sprawdzanie swoich klientów, nie tylko firm, ale również konsumentów.
- Weryfikacja klienta przed podpisaniem umowy pozwala uniknąć wielu problemów, w tym również tych związanych z potencjalną upadłością dłużnika. Jeśli jednak umowę już zawarliśmy, a później pojawiły się kłopoty z wypłacalnością klienta, kluczowa staje się szybkość reakcji. Im dłużej zwlekamy, tym trudniej odzyskać pieniądze. Spłacalność zobowiązań, opóźnionych nie dłużej niż 3 miesiące sięga 72 procent. W przypadku ponad rocznego przeterminowania wynosi już zaledwie 26 procent – podsumowuje Jakub Kostecki, prezes Zarządu Kaczmarski Inkasso.