Strefa wiedzy
Strona główna / Strefa wiedzy / Multidłużnik to nie multimilioner

Multidłużnik to nie multimilioner

22,3 mld zł - tyle wynosi łączne zadłużenie konsumentów-multidłużników, czyli osób wpisanych do Krajowego Rejestru Długów, które mają co najmniej 3 wierzycieli. W ciągu zaledwie trzech lat ich nieuregulowane zobowiązania zwiększyły się o 1,2 mld zł. Rekordzista zalega z płatnościami wobec… 151 wierzycieli, a jego dług wynosi 11,6 mln zł.
Niespłacone zobowiązania wszystkich Polaków wpisanych do KRD wynoszą obecnie 47,8 mld zł. Ma je 2,4 mln osób. Wśród nich są też multidłużnicy, tj. konsumenci, którzy zalegają co najmniej 3 wierzycielom. W KRD figuruje prawie 590 tys. takich osób. Ich łączny dług to 22,3 mld zł. Grono ich wierzycieli jest liczne, bo razem to 6 165 firm.

– Zaległości multidłużników stanowią niemal połowę całego zadłużenia konsumentów, co pokazuje skalę problemu. Multidłużnik to często osoba, która wpadła w pętlę finansową. Zazwyczaj powodem narastającego zadłużenia jest zbyt duża liczba aktywnych zobowiązań oraz finansowanie każdej potrzeby pożyczonymi pieniędzmi. Zaciąganie kredytów czy kupowanie na raty nie jest niczym złym, pod warunkiem, że panujemy nad spłatą zobowiązań i świadomie planujemy wydatki. Warto też posiadać oszczędności, które bardzo przydają się w momencie nagłej utraty pracy bądź konieczności poniesienia dodatkowych nakładów finansowych – wyjaśnia Adam Łącki, prezes Zarządu Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej.

Multidłużnik kontra zwykły dłużnik

Patrząc przez pryzmat wieku, najmocniej obciążone są osoby pomiędzy 36. a 45. rokiem życia, mające do oddania aż 7,8 mld zł. Problem najmocniej dotyczy miejscowości powyżej 300 tys. mieszkańców, gdzie zaległości urosły do 4,7 mld zł, ale niewiele mniej wynoszą one w miejscowościach poniżej 5 tys. mieszkańców, gdzie multidłużnicy mają do oddania 4,6 mld zł.
Najwięcej multidłużników mieszka na Śląsku – 99,5 tys. osób. Mają łącznie 3,6 mld zł. Niewiele mniej mają do oddania na Mazowszu – tam uzbierała się kwota 3 mld zł. Na trzecim miejscu są Dolnoślązacy z sumą 2,1 mld zł.

Rekord należy do mężczyzny z Warszawy, który ma 925 zobowiązań wobec 151 wierzycieli. Powinien im oddać łącznie 11,6 mln zł. Jest w grupie wiekowej 46-55 lat. Dla porównania jeszcze trzy lata temu dłużnik-rekordzista miał 75 wierzycieli, był im winien łącznie 3,7 mln zł.



Według badania „Zadłużenie Polaków”, przeprowadzonego przez IMAS International na zlecenie KRD w listopadzie 2020 r. z okazji przypadającego wtedy Dnia bez Długów, aż 30 proc. Polaków mających zaległości finansowe przyznaje, że nie radzi sobie z ich spłatą, a 61,5 proc. czuje się nimi przytłoczonych. Chcąc je spłacić, zazwyczaj proszą o pomoc finansową rodzinę.

Z doświadczenia firmy windykacyjnej Kaczmarski Inkasso wynika, że multidłużnicy w ostatnim czasie tłumaczą swoje zaległości sytuacją pandemiczną w kraju i związaną z tym utratą pracy bądź dodatkowego źródła dochodu. Wskazują, że mają inne zobowiązania, które muszą spłacać. Trafiają do windykacji głównie za nieopłacone polisy ubezpieczeniowe i zaległości wobec operatorów komórkowych. Według danych Kaczmarski Inkasso 15 proc. dłużników ma co najmniej 2 sprawy przekazane do windykacji.

– Z perspektywy negocjatora, który kontaktuje się z multidłużnikiem, najważniejszy jest dobry wywiad i właściwe rozpoznanie sytuacji materialnej. Na tej podstawie jest on w stanie przygotować realny plan spłaty zobowiązań, dostosowany do możliwości dłużnika. Pomoże to konsumentowi nie tylko uregulować zaległości, ale przede wszystkim wyjść na prostą. Ludzie często nie zdają sobie sprawy, że kilka zmian wprowadzonych w domowym budżecie i priorytetach wydatków jest w stanie przywrócić im równowagę finansową. Właśnie to wyjście z wielokrotnych długów i spłata zobowiązań jest głównym celem działania negocjatorów – mówi Jakub Kostecki, prezes Zarządu firmy windykacyjnej Kaczmarski Inkasso.


Spiętrzone alimenty i kredyty

Najgorzej sytuacja wyglądała w czerwcu ub. r., a więc w szczycie pandemii, kiedy dłużnicy posiadający co najmniej 3 wierzycieli mieli 22,9 mld zł zaległości, czyli o 600 mln zł więcej niż obecnie. W wyjściu na prostą nie pomagały redukcje zatrudnienia, trudności w znalezieniu nowych bądź dodatkowych źródeł dochodu oraz inflacja windująca koszty utrzymania. Widać to było w badaniu „Barometr oszczędności”, jakie KRD przeprowadziło w październiku 2020 r. - 38 proc. konsumentów mówiło wprost, że podczas epidemii koronawirusa ich położenie ekonomiczne się pogorszyło. Rodacy deklarowali, że starają się panować nad wydatkami – niemal 40 proc. osób kontrolowało je mocniej niż wcześniej. Jednak ponad połowa nie zmieniła swojego podejścia do wydawania pieniędzy – zarządzała nimi tak samo jak przed COVID-19.

– Kluczowe jest właśnie to podejście do zarządzania budżetem. Wiele osób żyje w poczuciu, że nie mogą sobie odmawiać przyjemności, nawet jeśli przekracza to ich możliwości finansowe. Tymczasem nasze portfele mają swoją „wyporność”. Zadłużanie się bez refleksji, skąd później wziąć pieniądze na spłatę kredytu czy rat za kino domowe, w efekcie wpędza wiele osób w ślepą uliczkę nadmiernych zaległości – zauważa Adam Łącki.
  
Najnowsze dane KRD pokazują, że multidłużnicy najgorzej radzą sobie z płaceniem alimentów – to aż 6,3 mld zł nieuregulowanych zobowiązań. Muszą też oddać 1 mld zł bankom, 667 mln zł firmom pożyczkowym, a także 537 mln zł operatorom komórkowym oraz dostawcom telewizji i Internetu. Największe zaległości (9,8 mld zł) mają jednak wobec funduszy sekurytyzacyjnych, które odkupiły długi od pierwotnych wierzycieli.

W gronie multidłużników najwięcej jest tych, którzy mają 3 wierzycieli, czyli 288 tys. osób, następnie 4 wierzycieli - 152 tys. osób oraz 5 wierzycieli – 77 tys. osób. Potem te wartości maleją. Wraz z liczbą wierzycieli przypadających na jednego multidłużnika, zmniejsza się grono samych dłużników.