Strefa wiedzy
Letnie długi gastronomii
Aż 273,8 mln zł długów mają restauratorzy oraz producenci piwa, napojów i lodów – wynika z danych Krajowego Rejestru Długów. W parze z błyskawicznie rosnącym popytem na usługi gastronomiczne i produkty sezonowe nie zawsze idzie dobra kondycja finansowa firm z tego segmentu. W ciągu ostatnich czterech lat ich zadłużenie wzrosło prawie 3-krotnie. Rekordzista, restaurator z Rybnika, ma do oddania astronomiczną kwotę 4 mln zł. Rosnące koszty zatrudnienia, silna konkurencja i uzależnienie od pogody potrafią osłabić nawet najmocniejszych graczy na rynku usług i produktów sezonowych.
Według ostatniego raportu „Rynek gastronomiczny 2017” Gfk wartość tej branży w Polsce wynosi ponad 36 mld zł. W porównaniu z poprzednim rokiem wzrosła o przeszło 10 proc. W restauracjach wydajemy średnio już 98 zł miesięcznie, a odwiedzamy je przeciętnie raz w tygodniu. Co czwarty klient zamawia jedzenie przez telefon. Najczęściej korzystamy z pizzerii, restauracji i fast foodów.
- Lokale gastronomiczne wyrastają jak grzyby po deszczu. Konsumpcji w restauracjach i barach sprzyja szybkie tempo życia i brak czasu na gotowanie. Napędza ją także rosnąca gospodarka, coraz większe wynagrodzenia, jak również dodatkowe źródło dochodów w postaci 500+. Duża konkurencyjność w branży jest korzystna dla klientów, ale niekoniecznie dla właścicieli restauracji. Tłok w branży zmusza ich często do balansowania na granicy opłacalności. A stąd już tylko krok do zadłużenia – wyjaśnia Jakub Kostecki, prezes firmy windykacyjnej Kaczmarski Inkasso, która jest partnerem Krajowego Rejestru Długów.
W cztery lata dwa razy więcej dłużników
Właściciele lokali gastronomicznych, notowani w bazie KRD, mają 238,2 mln zł zobowiązań. Jeszcze w 2015 r. wynosiły one 86,3 mln zł. Obecnie średnie zadłużenie restauratora to 22,1 tys. zł, podczas gdy cztery lata temu było to znacznie mniej, bo 13,6 tys. zł. Zwiększyła się także liczba dłużników z 6,3 tys. do prawie 11 tys.
Doliczając do zobowiązań restauratorów zaległości producentów lodów, piwa i napojów, którzy figurują w bazie Krajowego Rejestru Długów, zadłużenie całego tego segmentu wynosi aż 273,8 mln zł. W 2014 r. było to 99,7 mln zł.
- Wiele restauracji, kawiarni, food trucków czy lodziarni to rodzinne firmy otwierane pod wpływem impulsu. Często decydują się na to osoby, które straciły pracę, wyrwały się ze sztywnych ram korporacji lub chcą naśladować kogoś ze znajomych. Tyle że do prowadzenia lokalu nie wystarczą zapał i umiejętności kulinarne żony. To twardy biznes, w którym trzeba panować nad dostawami, rozliczeniami, księgowością, personelem i jeszcze mierzyć się z ostrą konkurencją. Stanowią ją nie tylko sąsiednie lokale, ale i rosnąca liczba sklepów i stacji paliw z wyodrębnioną strefą bistro oraz piekarni oferujących przekąski na ciepło w konkurencyjnych cenach. Do tego dochodzą raty kredytu i rosnące koszty zatrudnienia. I tu dla wielu właścicieli lokali zaczynają się schody. Utrzymanie płynności finansowej w takich warunkach to dla właściciela nawet małej restauracji takie samo wzywanie jak dla prezesa wielkiej firmy – wyjaśnia Jakub Kostecki.
Wierzycielami restauratorów są firmy windykacyjne, do których trafiły długi pierwotnych wierzycieli (101,6 mln zł), banki i ubezpieczyciele (67,6 mln zł), firmy z branży spożywczej (9,4 mln zł), dostawcy prądu, wody i gazu oraz właściciele dzierżawionych lokali (9,4 mln zł), operatorzy komórkowi (6 mln zł) i firmy budowlane (3,2 mln zł).
W czołówce najbardziej zadłużonych firm z branży gastronomicznej przoduje Mazowsze z kwotą 54,7 mln zł. Tam też jest najwięcej dłużników – 2097 podmiotów. Kolejne na podium jest województwo śląskie z 36 mln zł zobowiązań, które rozkłada się na 1474 firmy. Peleton zamyka Dolny Śląsk z sumą 24,5 mln zł, którą są winne wierzycielom 982 firmy.
Rekordzistą w skali kraju jest restaurator z Rybnika, który ma zaledwie 9 zobowiązań wobec 5 wierzycieli (fundusze sekurytyzacyjne, producenci napojów i fundusz poręczeniowy), ale ma im do oddania aż 4 mln zł. Drugi w tym niechlubnym gronie jest restaurator z Bielska-Białej, który nie zapłacił 3,6 mln zł, a jego długi przejął fundusz sekurytyzacyjny. Trzeci jest natomiast właściciel lokalu z Warszawy z kwotą 1,8 mln zł zaległości wobec banku, hurtowni spożywczej i firmy zajmującej się ochroną przeciwpożarową budynków.
Pieniądze zamrożone w lodach, piwie i napojach
W przypadku producentów napojów, piwa i lodów ogromny wpływ na przychody ma sezonowość. Jak podaje GUS w 2017 r. zjedliśmy średnio 236 mililitrów lodów na osobę w ciągu miesiąca. To prawie 8 proc. mniej niż rok wcześniej. Mniejsza konsumpcja lodów w gospodarstwach domowych była związana z gorszą pogodą i tym, że coraz częściej wybieramy lodziarnie zamiast kupować w sklepie.
Z kolei polski rynek napojów bezalkoholowych (wody, soki, napoje) w 2016 r. był warty według KPMG 24,7 mld zł. Najwięcej przychodów pochodzi ze sprzedaży napojów gazowanych, tj. 8,4 mld zł, a najwięcej sprzedaje się wody butelkowanej – prawie 3,5 mln litrów. Najszybciej rosnącym segmentem są napoje energetyzujące i izotoniczne. Statystyczny Polak kupuje 200 litrów napojów bezalkoholowych rocznie.
Rynek piwa w Polsce od kilku lat jest stabilny, ale bardzo nasycony. W 2017 r. browary sprzedały 30 mln hektolitrów tego napoju i na razie nie ma raczej szans na zwiększenie tej ilości. Według specjalistów w tym roku rynek piwa wzrośnie natomiast pod względem wartości o ok. 1 proc., ponieważ po raz pierwszy od kilku lat zaczęły nieznacznie rosnąć jego ceny.
- Długa zimna wiosna i deszczowe lato potrafi zastopować sprzedaż lodów, napojów i piwa skuteczniej niż częste kontrole urzędników w punktach gastronomicznych. Ma to odzwierciedlenie także w bazie danych KRD. W 2014 roku długi tej grupy producentów wynosiły 13,3 mln zł. W ciągu czterech lat urosły do 35,5 mln zł – podsumowuje Jakub Kostecki.
- Lokale gastronomiczne wyrastają jak grzyby po deszczu. Konsumpcji w restauracjach i barach sprzyja szybkie tempo życia i brak czasu na gotowanie. Napędza ją także rosnąca gospodarka, coraz większe wynagrodzenia, jak również dodatkowe źródło dochodów w postaci 500+. Duża konkurencyjność w branży jest korzystna dla klientów, ale niekoniecznie dla właścicieli restauracji. Tłok w branży zmusza ich często do balansowania na granicy opłacalności. A stąd już tylko krok do zadłużenia – wyjaśnia Jakub Kostecki, prezes firmy windykacyjnej Kaczmarski Inkasso, która jest partnerem Krajowego Rejestru Długów.
W cztery lata dwa razy więcej dłużników
Właściciele lokali gastronomicznych, notowani w bazie KRD, mają 238,2 mln zł zobowiązań. Jeszcze w 2015 r. wynosiły one 86,3 mln zł. Obecnie średnie zadłużenie restauratora to 22,1 tys. zł, podczas gdy cztery lata temu było to znacznie mniej, bo 13,6 tys. zł. Zwiększyła się także liczba dłużników z 6,3 tys. do prawie 11 tys.
Doliczając do zobowiązań restauratorów zaległości producentów lodów, piwa i napojów, którzy figurują w bazie Krajowego Rejestru Długów, zadłużenie całego tego segmentu wynosi aż 273,8 mln zł. W 2014 r. było to 99,7 mln zł.
- Wiele restauracji, kawiarni, food trucków czy lodziarni to rodzinne firmy otwierane pod wpływem impulsu. Często decydują się na to osoby, które straciły pracę, wyrwały się ze sztywnych ram korporacji lub chcą naśladować kogoś ze znajomych. Tyle że do prowadzenia lokalu nie wystarczą zapał i umiejętności kulinarne żony. To twardy biznes, w którym trzeba panować nad dostawami, rozliczeniami, księgowością, personelem i jeszcze mierzyć się z ostrą konkurencją. Stanowią ją nie tylko sąsiednie lokale, ale i rosnąca liczba sklepów i stacji paliw z wyodrębnioną strefą bistro oraz piekarni oferujących przekąski na ciepło w konkurencyjnych cenach. Do tego dochodzą raty kredytu i rosnące koszty zatrudnienia. I tu dla wielu właścicieli lokali zaczynają się schody. Utrzymanie płynności finansowej w takich warunkach to dla właściciela nawet małej restauracji takie samo wzywanie jak dla prezesa wielkiej firmy – wyjaśnia Jakub Kostecki.
Wierzycielami restauratorów są firmy windykacyjne, do których trafiły długi pierwotnych wierzycieli (101,6 mln zł), banki i ubezpieczyciele (67,6 mln zł), firmy z branży spożywczej (9,4 mln zł), dostawcy prądu, wody i gazu oraz właściciele dzierżawionych lokali (9,4 mln zł), operatorzy komórkowi (6 mln zł) i firmy budowlane (3,2 mln zł).
W czołówce najbardziej zadłużonych firm z branży gastronomicznej przoduje Mazowsze z kwotą 54,7 mln zł. Tam też jest najwięcej dłużników – 2097 podmiotów. Kolejne na podium jest województwo śląskie z 36 mln zł zobowiązań, które rozkłada się na 1474 firmy. Peleton zamyka Dolny Śląsk z sumą 24,5 mln zł, którą są winne wierzycielom 982 firmy.
Rekordzistą w skali kraju jest restaurator z Rybnika, który ma zaledwie 9 zobowiązań wobec 5 wierzycieli (fundusze sekurytyzacyjne, producenci napojów i fundusz poręczeniowy), ale ma im do oddania aż 4 mln zł. Drugi w tym niechlubnym gronie jest restaurator z Bielska-Białej, który nie zapłacił 3,6 mln zł, a jego długi przejął fundusz sekurytyzacyjny. Trzeci jest natomiast właściciel lokalu z Warszawy z kwotą 1,8 mln zł zaległości wobec banku, hurtowni spożywczej i firmy zajmującej się ochroną przeciwpożarową budynków.
Pieniądze zamrożone w lodach, piwie i napojach
W przypadku producentów napojów, piwa i lodów ogromny wpływ na przychody ma sezonowość. Jak podaje GUS w 2017 r. zjedliśmy średnio 236 mililitrów lodów na osobę w ciągu miesiąca. To prawie 8 proc. mniej niż rok wcześniej. Mniejsza konsumpcja lodów w gospodarstwach domowych była związana z gorszą pogodą i tym, że coraz częściej wybieramy lodziarnie zamiast kupować w sklepie.
Z kolei polski rynek napojów bezalkoholowych (wody, soki, napoje) w 2016 r. był warty według KPMG 24,7 mld zł. Najwięcej przychodów pochodzi ze sprzedaży napojów gazowanych, tj. 8,4 mld zł, a najwięcej sprzedaje się wody butelkowanej – prawie 3,5 mln litrów. Najszybciej rosnącym segmentem są napoje energetyzujące i izotoniczne. Statystyczny Polak kupuje 200 litrów napojów bezalkoholowych rocznie.
Rynek piwa w Polsce od kilku lat jest stabilny, ale bardzo nasycony. W 2017 r. browary sprzedały 30 mln hektolitrów tego napoju i na razie nie ma raczej szans na zwiększenie tej ilości. Według specjalistów w tym roku rynek piwa wzrośnie natomiast pod względem wartości o ok. 1 proc., ponieważ po raz pierwszy od kilku lat zaczęły nieznacznie rosnąć jego ceny.
- Długa zimna wiosna i deszczowe lato potrafi zastopować sprzedaż lodów, napojów i piwa skuteczniej niż częste kontrole urzędników w punktach gastronomicznych. Ma to odzwierciedlenie także w bazie danych KRD. W 2014 roku długi tej grupy producentów wynosiły 13,3 mln zł. W ciągu czterech lat urosły do 35,5 mln zł – podsumowuje Jakub Kostecki.